„Zabieszczaduj dzisiaj z nami,
niech pokłonią ci się połoniny,
zabieszczaduj razem z aniołami-
lot swój kieruj do Górnej Wetliny. (…)
Ta kraina święta, niepojęta,
w tej krainie pięknie, tajemniczo,
tu nad nami bieszczadzkie anioły,
uskrzydlone bieszczadzką modlitwą.”
(SDM)
W dniach 21- 26 maja b.r. uczniowie klasy IB (oraz czworo uczniów z klasy IC i dwoje z klasy IIb) uczestniczyli w- zorganizowanej przez wychowawczynię tejże klasy, p. Izabelę Wrzosek- sześciodniowej wycieczce w Bieszczady. Opiekę nad naszą grupą sprawowały także panie: Anna Kalata i Danuta Kobylińska- Konik.
Mieszkaliśmy w Szkolnym Schronisku Młodzieżowym w Myczkowie, a naszym przewodnikiem był, zaprzyjaźniony z naszą szkołą od kilkunastu lat, pan Jerzy Bogusław Nowak- znany krakowski podróżnik (przewodnik i przodownik górski, a także narciarski, z uprawnieniami na wszystkie góry w Polsce).
W ciągu tych kilku dni zwiedziliśmy: Polańczyk, Lesko, Wołkowyję, Czarną, Myczkowce, Cisnę, Wetlinę, Baligród, Solinę, Ustrzyki Górne, Komańczę (m.in. Klasztor SióstrNazaretanek- ostatnie miejsce internowania kard. S. Wyszyńskiego- 29.10.1955r.- 28.10.1956r. (tu powstały „ Jasnogórskie Śluby Narodu”- 16.05.1956r.): Izba Pamięci Prymasa, klasztorna kaplica, Dróżka Księdza Prymasa, Matka Boska Leśna)…
Dotarliśmy też do, niezwykłej w swym pełnym bieszczadzkiej prostoty pięknie, Łopienki (nieistniejącej wsi z połowy XVI wieku, położonej u podnóży Łopiennika (1069m n.p.m), a właściwie pomiędzy Łopiennikiem, a znajdującym się na północ od niego szczytem Korbania (894m n.p.m). Wieś zasłynęła przede wszystkim z tego, iż ukazała się tu Matka Boska pod postacią ikony. Wkrótce po tym Łopienka stała się słynnym ośrodkiem kultu maryjnego) i nad- jedyny w swym rodzaju- Zalew Soliński, gdzie podziwialiśmy nie tylko tamę, ale także „zielone wzgórza nad Soliną”.
Ponadto na własne oczy zobaczyliśmy, jak wygląda praca bieszczadzkich smolarzy i przygotowanie drewna bukowego do wypalania w retortach, dowiedzieliśmy się, kim są tzw. „bieszczadzcy zakapiorzy” oraz dlaczego tak dużo mówi się o bieszczadzkich aniołach i o tym, że są… zielone.
Uczestniczyliśmy też w swoistej lekcji literatury i sztuki w „Galerii w Piwnicy” w Hoczwi, u znanego w Polsce i na świecie artysty p. Zdzisława Pękalskiego. Każde jego dzieło ma swoją historię wyrytą w materiale, z którego je stworzono. Jest powiedzenie „zrobić coś z niczego” i bardzo ono pasuje do pana Pękalskiego. Tworzy on w materiałach, które dla innych wydawałyby się bezużyteczne. Jest tu świńskie koryto a w nim ołtarzyk, jest deska wyrzucona przez jezioro, drzwi od chlewika, stary blat stołowy… Wykorzystał w swych pracach… podkowy, chomąta i więzienne kraty…
Ktoś kiedyś powiedział, że w Bieszczady jedzie się tylko raz, a później się tam tylko wraca. Wielu z nas na pewno wróci tam jeszcze nie raz!
